No i stało się! Mamy za sobą pierwsza edycję maratonu NIC, czyli Nothing International Classic Marathon.
Bieg rozpoczął się o ósmej. Ilość uczestników przerosła najśmielsze oczekiwania organizatorów. Było nas dużo, dużo to znaczy aż 59 osób. I aż 23 z nich ukończyło maraton, na tej trudnej górzystej trasie, a także wielu z nich zrobiło życiówki!
Były wśród nich dwie dziewczyny. Daria Naziemiec reprezentująca „Ślimak Bytków” zajęła 1 miejsce wśród kobiet z czasem 04:43:11. Drugie miejsce ze stratą jednej sekundy zajęła Karolina Wilczyńska.
Pierwszy Marathon NIC wygrał Jerzy Połeć reprezentant TKKF „Jastrząb” Ruda Śląska, z czasem 03:04:50. Miał to być dla Niego tylko trening i dobra zabawa, a skończyło się, nieoczekiwanym zwycięstwem. Swój pierwszy maraton ukończył w 1982 w Warszawie i po 4 latach regularnego biegania zakończył przygodę z bieganiem do 1999 roku, kiedy ponownie wrócił na trasy biegowe. Ultramaratończyk August Jakubik mówi o nim, że jest to bardzo skromny i cichy człowiek (zawodnik). Jednakże godnie reprezentuje Klub Rekreacyjno-Sportowego „Jastrząb” Ruda Śląska, którego jest członkiem. Regularnie startuje w biegach 12 godzinnych w Rudzie Śląskiej gdzie odniósł swój największy sukces w 2003 roku zajmując 2 miejsce z wynikiem 134 km 876 m. W bieżącym sezonie planuje następujące starty; Bochnia bieg sztafetowy 12 h, Bieg 12 h w Rudzie Śląskiej, Maraton Bełchatów, Zamość 100 km, Knurów 10 km, Maraton Poznań, Ruda Śląska 12 km. Jerzy Połeć już zapowiedział, że wystartuje także 22 marca, podczas drugiej edycji Maratonu NIC. Jerzy tuż po 2 Maratonie NIC tj. 25 marca, będzie świętował swoje 46 urodziny. Czy zrobi sobie prezent i znów wygra?
Maraton NIC z założenia miał być tylko wspólnym bieganiem, treningiem, lecz przez ten miesiąc przygotowań było jasne, że ten maraton nigdy nie będzie maratonem NIC, za dużo nas jest; zapalonych biegaczy, amatorów, ludzi o wielkich sercach, których cieszy wspólne spotkanie, bieganie i chcą to robić z przyjemnością.
Miało być NIC, a było wiele, było tak wiele, że rzadko można zobaczyć tyle darów na jakimkolwiek innym biegu. Każdy uczestnik, i nie tylko uczestnik, przybył z otwartym sercem. Każdy coś pomógł, każdy coś przyniósł. Były własnoręcznie upieczone ciasta, ciasteczka, jakieś soczki, wafelki, banany, czekolady…Nie zabrakło też isostara, wody, kubeczków, coca-coli i wielkiego termosu gorącej herbaty.
Miało być NIC, a były też medale, bardzo oryginalne i piękne w swej prostocie. Zaprojektował i wykonał je Aleksy Szablicki organizator tej edycji maratonu. Były nagrody dla zwycięzców, był też plecak rozlosowany wśród uczestników.
Miało być NIC, miało…