środa, 30 maja 2007

Do Ślimaka zapisał się Joel - Mariusz Ciesiński

Oto wywiad z Mariuszem:
l.n : od kiedy biegasz?
m.c : od po świetach Bożego Narodzenia 2006
l: co jesz?
m: kiedyś jadłem hamburgery i ważyłem 100kg - teraz jem tylko
zielsko i ważę 65kg
l: czy masz w związku z tym jakaś ideologię?
m: po prostu jedzenie mięsa nie jest mi potrzebne.
l: gdzie już startowałeś?
m: w 3 edycjach NICa, maratony : Krakowski, Żyliński i inne biegi
l: czy nie uważasz, że to trochę za dużo?
m: nie uważam
l: a nie boli cię coś od tego?
m: nie boli
l: a żona to akceptuje?
m: akceptuje
l: kim byś był , gdybyś nie został tym , kim jesteś?
m: człowiekiem drogi
l: a kim będziesz w przyszłości?
m: zobaczymy
l: ale piwo pijesz?
m: piję

Uwaga : cały wywiad zmyślił Leszek ( to nie są poglądy Mariusza)

Oświadczenie Mariusza z 1.06.07: Wywiad został wprawdzie zmyślony, ale w pełni odzwierciedla moje poglądy, może tylko na ostatnie pytanie odpowiedziałbym : piję i bardzo lubię ;-) !!!! Widać Leszek w czasie naszej krótkiej znajomości poznał mnie dość dobrze...

wtorek, 29 maja 2007

Historia dwóch kontuzji i dwóch lekkich urazów. Ślimaki ruszają na 55 Žilinsky Hamburg.- relacja Joela

Szanowni państwo, jaka była pogoda w ostatnie dni ( czyli przed 27 maja 2007 roku) każdy widział. Już 20 maja 2007 roku niektórych podpiekło słoneczko…. Więc grupa ślimaków postanowiła znaleźć miejsce gdzie mogłyby opuścić swoje skorupy i pobyć trochę w środowisku bardziej wilgotnym. Analiza prognoz pogody wskazywała, że w dniu 27 maja 2007 roku najbardziej optymalnym miejscem na ziemi do takich poczynań będzie słowacka Żilina. Prognozowana temperatura miała być wprawdzie niezbyt niska, ale zapowiadano deszcz i burze. Nie pozostała nam nic innego jak zorganizować wypad do tej pięknej miejscowości. Leszek Naziemiec, Adam Jageła i ja umówiliśmy się na start o 05.15. Mieliśmy podjechać na dworzec PKP po Jerzego Wykę, który miał przyjechać pociągiem ze Szczecina, gdzie brał udział w zawodach kolejarzy ( jakiś dziwny wielobój..) Niestety Jerzy nie dojechał – podczas sportowej walki z innymi kolejarzami doznał kontuzji nogi….. gdy teraz to analizuję to wydaje mi się, że to był znak….. wracając do tematu : ruszyliśmy w trzech. Słoneczko wprawdzie czasami chowało się za chmurki, ale nie zwiastowały one żadnych opadów. Do Żiliny dotarliśmy o 07.30. Zapomniałem dodać, że nasza chęć zmoczenia się była połączona z nieodpartą ochotą na przebiegnięcie standardowego w naszym środowisku dystansu 42.195 km… a właśnie tak się złożyło, że w dniu 27 maja 2007 roku w miejscowym parku miał odbyć się „ M e z i n á r o d n í M a r a t o n M í r u K R U M E R A” . To kolejna 55 edycja Žilinskego Hamburga – imprezy organizowanej przez Kriško Miroslava i Simona Alexander. Piękny maraton przy minimalnej organizacji. Tym razem cały bieg był dedykowany Miroslavovi Krumerowi (rocznik 1949), Czechowi przybyłemu z Ostrawy, który miał przebiec swój setny maraton. Miru zaczął biegać w 2000 roku, ważył wówczas 100 kilogramów. Teraz schudł do około 80 kilogramów i świetnie sobie radzi na maratońskich trasach. Krisko na tą okazję przygotował specjalne numery, a właściwie dla wszystkich jeden numer : 100…. Już tradycją Žilinskego Hamburga jest, że startują w nim Polacy, Czesi i Słowacy. Tak też było i tym razem. Na starcie stanęło jedenastu zawodników, oprócz naszej trójki, organizatorów i jubilata przybyli jeszcze : Brezina Jiri (1939), Krcmarik Vladimir (1952), Cuntala Juraj (1951), Belko Stefan (1988) i Tichy Peter (1969)- postać niebagatelna, olimpijczyk w chodzie ( Ateny 1996 rok – 32 miejsce w chodzie na 50 km, Sydney 2000 rok – 17 miejsce w chodzie na 50 km, jego najlepsze wyniki to : bieg - 10km -31:27 maraton-2:27:53,chód-3km-11:39,5km-19:39,10km-41:33,20km-1:24:17,50km-3:51:22,100km-9:02:00 -rekord Słowacji). Przed startem Kristo zafundował nam sesje zdjęciową i o godzinie 08.20 wystartował 54 ŻH. Wspomnę tylko, że marzenia niektórych ślimaków o deszczu i chłodzie spełzły na niczym. Słoneczko pięknie przygrzewało, a temperatura powietrza wynosiła około 20 stopni Celsjusza. Jak można się było spodziewać nasze „Śmigające Stopy” czyli Adam Jagieła od razu objął prowadzenie. Narzucił sobie (innym nie, bo nikt nie podjął z nim walki) bardzo szybkie tempo i już do końca pozostał niedościgniony. Pozostali w wolniejszym tempie rozpoczęli zmagania z upałem i trasą biegu. Należy zaznaczyć, że Krisko, Simon i Krumer dzień wcześniej też przebiegli maraton ( była to 53 edycja ŻH), a Tichy Petr zaliczył 30 km. Nie było jednak po nich widać zmęczenia, byli radości i pełni energii. Od początku biegu Leszek narzekał na lekki uraz kostki, która go pobolewała. Boląca kostka i upał ukształtowały strategię Leszka na bieg – niezbyt szybko, ale wytrwale do celu. Jeszcze przed startem Leszek postanowił zabezpieczyć swoją Coca-Colę (ostatnio dzieciaki podprowadziły mu butelkę tego niezdrowego napoju) i nakleił na nią trupią czaszkę……miała odstraszyć potencjalnych niegodziwców chcących pozbawić go źródła energii … pomysł okazał się skuteczny, ale i dzieciaków w parku było jakby mniej. W ogóle tym razem, nieco inaczej niż podczas naszej poprzedniej wizyty, park był raczej pusty. Pojawiło się paru spacerowiczów, zjawili się też inni biegacze (chyba z trzy osoby), ale generalne do końca biegu alejki były puste. Oczywiście jak w każdym parku trzeba było czasami uprawiać skok przez smycz…..Mniej więcej po godzinie od startu ilość dostarczanych nam fotonów nieco zmalała – małe chmurki zawisły nad żylińskim zielonym skwerkiem i nadzieja na lekkie skropienie biegaczy wzrosła. Jednak – jak to z nadzieją bywa – okazała się złudna. Po chwili słoneczko ponownie zaczęło królować na niebie, nie ustępując już do końca. Około południa temperatura wzrosła do 30 stopni Celsjusza i chociaż część trasy przebiegała wśród drzew, to gorące powietrze dopadało nas wszędzie. Każdy swoim rytmem starał się pokonać te warunki. Niestety na 21 kilometrze zacząłem odczuwać ból w prawej nodze…pozostałość po nocnym skurczu. Towarzyszyl mi on przez około cztery kilometry. Gdy minął miałem nadzieję, że pożegnaliśmy się na dobre. Najwidoczniej jednak on powiedział tylko : „do zobaczenia”. Po raz drugi dopadł mnie na 39 kilometrze i już nie opuścił do końca. Jednak mój niewielki ból, był niczym w porównaniu z zmaganiami Adama…..Nasz szybkobiegacz od 30 kilometra bardzo poważnie zaczął odczuwać ból kolana – kontuzja sprzed kilkunastu dni, już częściowo zaleczona, dała o sobie znać. Kilka razy Adam rozważał wycofanie się z dalszego biegu i myślę, że byłaby to rozsądna decyzja. Nikt nie miałby mu tego za złe…ale nasze rozsądki już dawno mają sezon urlopowy ;-) Adam po prostu co dwa, trzy kółeczka ( dla niezorientowanych informacja, że jedna pętla ŻH ma kilometr i biega się w koło 42 razy…… z haczykiem ) nieco zwalniał dając odpocząć nodze. Jego przewaga była tak duża, że pierwsze miejsce miał zagwarantowane, pomimo znacznego (jak na niego) zwolnienia tempa. Ewentualnym jego rywalem mógłby być Peter Tichy, ale on zakończył uczestnictwo po przebiegnięciu półmaratonu. Zawody zakończyły się w prawdziwym ukropie – to już nawet nie był upał. Żar lal się z nieba na sześciu biegaczy którzy ukończyli pełny dystans maratonu. Po dobiegnięciu ostatniego zawodnika (Brezina Jiri) szybko posprzątaliśmy miejsce mety i na zaproszenie głównej postaci 55 edycji ŻH – Miroslava Krumera udaliśmy się do pobliskiej restauracji na orzeźwiający płyn izotoniczny w kolorze złocistym…..Kalt 12, Corgon, Starobrno….przy rozstaniu Krisko zapowiedział, że chciałby wziąć udział w naszym NIC-u. ZAPRASZAMY !!
Pełne wyniku 55 ŻH :
1 Jagieła Adam 73 POL Ślimak Bytków 3:25:51
2. Ciesiński Mariusz 70 POL Ślimak Bytków 3:39:26
3. Kriško Miroslav 57 SVK 42195.sk 3:46:23
4. Naziemiec Leszek 74 POL Ślimak Bytków 4:09:15
5. Simon Alexander 47 SVK DS Žilina 4:20:21
6. Krumer Miroslav 49 CZE Ostrov 4:25:56
7. Březina Jiří 39 CZE SK Přerov 4:45:07
8. Tichý Peter 69 SVK ŠKP Čadca 1:38:31 - 1/2M
9. Krčmárik Vladimír 52 SVK Žilina 1:20:13 - 15 km
10. Čuntala Juraj 51 SVK Kysucké Nové Mesto 47:58 - 10 km
11. Belko Štefan 88 SVK MŠK KNM 40:27 - 9 km

Joel

sobota, 26 maja 2007

Maratoński piknik – relacja Joela z czwartej „majowej” edycji Nothing International Classic Marathon.

Przez otwarte szyby samochodu wpadało rześkie powietrze gdy 20 maja 2007 roku o godzinie 06.45 wjechałem do Wojewódzkiego Parku Kultury i Wypoczynku. Zapowiadał się piękny, słoneczny dzień. Wcześniejsze prognozy o dość wysokiej temperaturze miały szansę się sprawdzić…..Z magazynku restauracji „Bażant” wyjąłem stół i ławki, które parę dni wcześniej zdeponował tam Alek. Gdy targałem je na miejsce mety, zjawił się Artur Kubica. Szybko rzucił cztery wielkie butle z wodą i przebrał się do biegania. O godzinie 07.00 wystartował – ot i pierwszy biegacz czwartej edycji NIC – Majowego był na trasie !!!! Zaraz na punkt wpadła Asia ze swoim synkiem i właściwie od tego momentu punkt pomiarowo – żywieniowo - napojowy był w jej rękach. Pomimo, że do oficjalnego startu mieliśmy jeszcze godzinę, zaczęli powoli zjawiać się biegacze z rożnych miejscowości : Bielsko-Biała, Lubliniec, Gliwice, … Zapisy i wydawanie numerów przebiegały sprawne. Wyręczył mnie w tym Alek, który pomimo czynnego uczestnictwa w sobotnim supermaratonie , gdzie przebiegł 72,7 km (w Eisenach) i całonocnej podroży powrotnej przezwyciężył zmęczenie i wcielił się w rolę sędziego. O godzinie 08.00 wszyscy startujący powoli przeszli na linię startu przy stacji kolejki „Elki” – Leszek jeszcze krótko omówił przebieg trasy – i po chwili Alek dał sygnał do startu…..43 zawodników ruszyło na trasę. Nikogo nie zdziwiło, że od razu na czoło wysunęli się nasi szybkobiegacze : Adam Jagieła i Jerzy Wyka…..dołączyli do nich też zawodnicy z Mety Lubliniec . Czołówka ukształtowała się na samym początku biegu. Część osób zakładająca przebiegnięcie tylko kilku kółek również narzuciła sobie szybkie tempo. Maratończycy, traktując NIC-a w różny sposób ( część jako całkiem poważne zawody, niektórzy całkiem treningowo, jeszcze inni jak dobry relaks i zabawę  ) biegli w bardzo zróżnicowany sposób. Od samego początku było wiadomo, że temperatura nie wszystkim będzie sprzyjała – pomimo, że spora część trasy była zacieniona, to gorące powietrze wielu wysuszało na wiór. Całe szczęście dla wszystkich biegaczy w okolicy ZOO pojawił się nieodzowny Janusz z pokaźnym zapasem wody, Coli, bananów…Dzięki niemu mieliśmy dwa punkty żywieniowe. Jeden przy „Bażancie” , a drugi w newralgicznym punkcie, bo tuż przed ciężkim podbiegiem. Było to szczególnie ważne na czwartym, piątym, szóstym…..kółeczku, wtedy temperatura dawała się we znaki bardzo solidnie. Nie mogę znaleźć słów uznania dla Janusza za ten pomysł – było to pierwszorzędne przedsięwzięcie! Park zapełniał się spacerowiczami którzy w przeważającej części patrzyli z podziwem na ganiających w koło ludków. Niektórzy zaczepiali nas i wypytywali co to za impreza i wyrażali swoje uznanie dla biegaczy. Sam przeprowadziłem mała agitację na rzecz udziału w kolejnym NIC-u z panem który przez chwilę towarzyszył mi na rolkach. Nie wiem z jakim skutkiem, bo gdy zaproponowałem mu, żeby przejechał dystans na tym ustrojstwie które ma na nogach, uśmiechnął się tylko i odjechał w innym kierunku. Na punkcie przy „Bażancie” Asia z Alkiem cały czas roztaczali troskliwą opiekę nad biegaczami serwując im napoje, ciasta, owoce. No ale jak to na nicy, ich rola nie ograniczała się do „logistyki”. Punkt żywieniowy zamieniał się w pewnych momentach w prawdziwe centrum konferencyjne, kawiarenkę, gdzie toczyły się przemiłe rozmowy, opowiadano dowcipy, anegdoty popijając przepyszne piwo dostarczone na punkt przez Marka (ojjj chwała CI za to !!!). Zdarzało się – i nie były to pojedyncze przypadki – że ktoś przesiedział kilkanaście minut na ławeczce będąc przekonany, że już dalej nie pobiegnie…..aż tu nagle wstawał z ławki i ruszał na kolejne kółeczko. Dzięki temu podczas czwartej edycji NIC-a cały dystans maratonu przebiegły 24 osoby. Najlepszy okazał się Henryk Kocyba (Meta Lubliniec) który uzyskał czas 3:07:13. Kilka minut za nim do mety dobiegł Adam Jagieła (03:12:15) chyba znany wszystkim nicowcom ślimak z Bytkowa. Adam jeszcze przed startem narzekał na nie do końca wyleczoną kontuzję kolana, ale jak widać nie przeszkodziło mu to w zajęciu czołowego miejsca. Trzeci do mety dobiegł Ignacy Oziębała z czasem 03:17:38, a na czwartej pozycji uplasował się Jerzy Wyka (03:22:43) nasz rekordzista nicowej trasy ( 02:58:26 podczas trzeciej edycji). Jednak podczas tej edycji Jerzy nie miał zamiaru bić rekordu trasy. Przyświecał mu całkiem Iny cel. Gdy tylko dobiegł do mety, zrzucił z nóg buty, założył rolki i … śmignął na trasę NIC – tym razem z zamiarem pokonania całego dystansu maratonu w butach z kołkami….. Założenia Jerzego były takie, żeby całą trasę biegiem i na rolkach pokonać w sześć godzin. Jerzy męczył się podczas drugiej próby z potwornym upałem, spacerowiczami którzy zaludnili alejki nie pozwalając mu na swobodną jazdę i ogromną kolejką przy głównej bramie ZOO, która zabarykadowała w poprzek trasę. Pomimo tych trudności Jerzemu udało się zrealizować i do mety dotarł z łącznym czasem 05:58:38. Pierwszą kobietą która ukończyła maraton była Bogumiła Sztulpa z czasem 04:25:43. Bogusia wraz z mężem Grzegorzem (04:08:01) przyjechali do nas z Gliwic i debiutowali na trasie NIC-a. Kolejne zawodniczki na mecie to Daria Naziemiec (04:40:05), Karolina Wilczyńska (05:02:53) i Patrycja Lampart (05:36:48 – ciekawe o ile ten czas byłby lepszy gdy nie pogaduchy……). Maraton zamknął Piotr Lampart, który zmagając się z własnym zmęczeniem i dużym już upałem pokonał trasę w 06:12:16. Najlepsza kobieta i mężczyzna otrzymali pamiątkowe nagrody, a każdy kończący maraton dostał medal i pamiątkowy dyplom.

Pozostali zawodnicy kończyli bieganie pokonując mniejsze dystanse, ale wszyscy świetnie się bawili. Każdy mógł sprawdzić swoją wytrzymałość, stoczyć walkę z własną słabością, przezwyciężyć trudności – niezależnie ile kółek pokonał. W czwartej edycji NIC było 43 zwycięzców (chociaż można uznać, że 44, bo Jerzego trzeba chyba liczyć dwa razy), którzy strudzeni dobiegli do mety zostawiając na trasie wiele sił. Piknikowa atmosfera na mecie była tak wspaniała, że regeneracja sił następowała niemal błyskawicznie. Popołudniu, po zebraniu wszystkich rzeczy i śmieci zamknęliśmy kolejną edycje tej wspanialej imprezy. CHWAŁA POMYSŁODAWCOM – oby zawsze towarzyszył im taki zapał jak do tej pory.


piątek, 25 maja 2007

Prawie nowe - Ślimaki długodystansowe

Mowa o osobach, które... poczuły się częścią naszej grupy i których z dumą powitaliśmy w naszych „szeregach” w tym roku.


Krzysztof Czupryna

Będąc juniorem odnosił sukcesy jako judoka walcząc na wielu polskich i zagranicznych arenach. Obecnie utrzymuje kontakt z judo walcząc w mastersach. Chyba stąd bierze się jego siła i determinacja.. Potrafi dać z siebie wszystko na treningu, żeby później poprawić wynik na zawodach. Raczej nie bierze udziału w biegach krótszych niż maraton. Za to uwielbia zawody na 100km w Biel. W tym roku jedzie tam po raz piąty. Jego innym hobby jest ustawianie się na starcie w pierwszej linii razem z elitą do zdjęcia (z pewnością mógłby pochwalić się sporą kolekcją fotek).

A to niektóre z jego wyników:


Maraton Berlin (1997) 2:53:38

Maraton Hamburg (1997) 2:59:00


100km

Biel (2003)10h:22:51

Biel (2004) 9h:47:43

Biel (2005) 9h:29:20

Biel (2006) 10h:15:43

Adam Jagieła – „cudowne dziecko” Ślimaka Bytków:-)

Można go tak określić, bo zaczął biegać na Pierwszym Siemianowickim Biegu Godzinnym „Powitanie Wiosny”, który współorganizowaliśmy w 2006 roku z MOSiRem (co cieszy tym bardziej). Potem pobiegł sobie jakby nigdy nic maraton NIC, a nawet jego kilka edycji. Nigdy nie bolą go nogi, mimo dużych objętości jakie im aplikuje na treningach. Bardzo mocno angażuje się w organizację imprez Ślimaka. Wróżymy mu jeszcze wiele sukcesów, jakoże dopiero w zawodach biega od roku a już może pochwalić się świetnymi wynikami. Oto niektóre z nich:

Maraton Poznan (2006) 2:56:17

II Maraton NIC (2007) 2:59:29

Bieg 12-Godzinny Ruda Śląska (2007) 122,4km


Agnieszka Stasiczek
Wegetarianka, najniższy BMI w Ślimaku. Mimo to na Słowacji pływała w wodzie o temperaturze 6stopni. Jej podstawowa dieta to czekolada terra vita i ser żółty z masłem orzechowym. Ćwiczy Tai Chi choć uważa, że nie jest w tym najlepsza.

Zadebiutowała biegowo w ubiegłorocznym Biegu Świątecznym. Przebiegła też 5km na wiosennym biegu na Muchowcu oraz 13,445 km jednym z NICów. Jako pierwsza w historii NICa pokonała dystans maratoński na rolkach. Chciała by udawać słodką idiotkę, ale zdradza ją wysoka inteligencja.


Bogusław Brzęk

Bardzo lubi długie biegi, dlatego jego pierwszymi zawodami był bieg na 100km w Biel. Potem zaczął przekonywac się do maratonów i biegów krótszych. W tym roku przebiegł z grupą Ślimaka Cracovia Maraton.


niedziela, 20 maja 2007

NIC nr4 Majowy - Wyniki

FOTKI TU

Lp. Nr startowy Imię i nazwisko Czas

1 5 Henryk Kocyba 03:07:13
2 23 Adam Jagieła 03:12:15
3 6 Ignacy Oziębała 03:17:38
4 42 Jerzy Wyka 03:22:43
42 Jerzy Wyka (rolki) 05:58:38

Jerzemu nie wystarcza już samo bieganie…po zakończeniu maratonu włożył na nogi rolki i śmignął na nich cały dystans – czas podany przy rolkach jest kontynuacją czasu z biegania. GRATULACJE!!

5 26 Mariusz Ciesiński 03:41:38
6 30 Krzysztof Czupryna 03:58:17
7 3 Adam Sułek 04:03:18
8 37 Damian Szpak 04:08:01
9 20 Grzegorz Sztulpa 04:08:01
10 2 Andrzej Sułek 04:11:12
11 34 Marek Batleja 04:15:00
12 25 Franciszek Pendolski 04:15:02
13 11 Marek Ciszyński 04:15:05
14 21 Leszek Naziemiec 04:17:26
15 17 Tadeusz Litwa 04:21:39
16 19 Bogumiła Sztulpa 04:25:43
17 33 Andrzej Łogiewa 04:37:55
18 43 Daria Naziemiec 04:40:05
19 41 Andrzej Lampa 04:51:35
20 7 Marian Niesler 04:58:30
21 40 Karolina Wilczyńska 05:02:53
22 24 Czesław Wizner 05:12:05
23 28 Patrycja Lampart 05:36:48
24 29 Piotr Lampart 06:12:16

Wyniki osób które ukończyły pięć okrążeń - dystans : 30695

25 16 Grzegorz Witek 02:53:31
26 14 Sławomir Krajewski 02:55:09

Wyniki osób które ukończyły cztery okrążenia - dystans : 24495

27 4 Krzysztof Szwed 01:43:57
28 32 Szymon Litwa 02:08:43
29 27 Zbigniew Hylaszek 02:19:23
30 15 Michał Molendowski 02:27:01
31 9 Leszek Rylski 02:44:24

Wyniki osób które ukończyły trzy okrążenia - dystans : 19195

32 10 Tomasz Rylski 01:25:03
33 1 Piotr Jaworski 01:40:01
34 13 Artur Kubica 01:47:00
35 39 Tadeusz Multan 01:53:39
36 12 Anna Sledziona 01:53:52

Wyniki osób które ukończyły dwa okrążenia - dystans : 13445

37 31 Jan Stasiczek 00:53:27
38 18 Bogusław Brzęk 01:13:31
39 8 Szymon Mokrzycki 01:16:40

Wyniki osób które ukończyły jedno okrążenie- dystans : 7695

40 38 Przemysław Przybyła 00:38:30
41 22 Ewa Przybyła 00:41:12
42 36 Tomasz Pecka 00:48:14
43 35 Małgorzata Przybyła 00:50:03

wtorek, 15 maja 2007

Praga Maraton Okiem debiutanta

Dotychczas Praga kojarzyła mi się z dzielnicą naszej stolicy, z jej odrapanymi kamienicami i knajpami z dość podejrzaną ale przyjazną ludzką zawartością. Kiedy Artur zaproponował mi start w Prague Marathon 07 pomyślałem sobie, że żartuje. Nigdy nie biegałem długich dystansów a do tego mam już 46 wiosen na karku. Kiedy jednak zacząłem się nad tym zastanawiać, doszedłem do wniosku: Dlaczego nie?!

I tak zaczęła się moja przygoda z Pragą, tym razem czeską. Czasu na przygotowanie miałem niewiele bo tylko 4 miesiące. Na początku maja odnosiłem wrażenie, że jestem w stanie przebiec ten magiczny dla mnie dystans. Jednak bardzo bałem się, że to tylko wrażenie a nie pełna świadomość solidnego przygotowania. Praga przywitała nas w przeddzień przepięknym porankiem co od razu nastawiło mnie bardziej optymistycznie. Musiałem się jednak bardzo mobilizować by nie ogarnął mnie strach i panika przed następnym dniem. Bardzo bałem się tego debiutu. Uroki starej Pragi zwiedzanej w przeddzień startu pozwoliły na wiele chwil zapomnienia...Noc upłynęła w miarę spokojnie nie licząc małych koszmarków sennych o których nie chcę pisać. I wreszcie poranek. Korzystam z kilku rad starych wyjadaczy: naklejam plastry, smaruję się oliwką w różnych miejscach ciała (zdaje się, że w celu uniknięcia otarć ;-) potem lekkie śniadanie i na start. Tuż przed startem nieoczekiwanie, prawie zderzamy się z prezydentem Czech Gustavem Klausem, który odwiedził zawodników aby życzyć im powodzenia w zawodach. Ciekawe, że prawie nie miał ochrony i poruszał się bardzo swobodnie wśród tłumu. No i wreszcie start. Przepiękna sceneria starego miasta sprawia, że nie zdaję sobie sprawy przed trudem jaki na mnie czeka. Do tego wiadomość, że wspomaga mnie duchowo grono moich znajomych i przyjaciół a szczególnie jednej bardzo bliskiej mi osoby, dodaje mi dodatkowych sił. Kilometry powoli mijają a ja nie czuję zbytniego zmęczenia, aż do 32 kilometra. Czuję niesamowity ból w podbrzuszu. Nie mogę biec. Chodzenie sprawia mi niesamowitą trudność. Co jakiś czas zrywam się ale po kilkuset metrach przejmujący ból sprowadza mnie do funkcji IDĘ. I tak przez 5 km. Kiedy jestem już zrezygnowany i bardzo bliski zejścia z trasy, nagle niespodziewanie wracają mi siły i biegnę, biegnę tak jakbym dopiero wystartował. Nie wierzę, że mogę wykrzesać z siebie jeszcze tyle sił. Znowu biegnięcie sprawia mi przyjemność. Do tego kibice, bębny, gwizdki, trąbki ta cała mobilizująca otoczka...
I wreszcie meta. Osiągnięta prawie w sprinterskim tempie. Medal, który mam na szyi jest dla mnie równie cenny jak gdybym to ja wygrał te zawody. Bo dla siebie byłem pierwszy. Pokonałem ból,
zwątpienie, upał i całą resztę nieprzyjemnych doznań. Teraz to się nie liczy. Teraz mogę powiedzieć, że jestem maratończykiem. Uczucie niesamowite. Jeszcze długo pozostaną mi w pamięci wspomnienia tego debiutu i knajpek z ludzką zawartością , uśmiechniętą i radosną...

Na pewno tam powrócę.


Autor: Tadeusz MULTAN

środa, 9 maja 2007

NIC nr 4 - 20.05.2007 niedziela

W imieniu organizatorów informuję, że termin kolejnego Maratonu NIC 4/2007 (Majowy) został ustalony (biorąc pod uwagę głosy niezadowolenia z terminów czwartowych) na 20. 05. 2007r. - NIEDZIELA

Start o godz. 08.00 przy "Bażancie" (jak zawsze), trasa wszystkim znana, czyli 7 kółeczek plus agrafka. Główne ustalenia pozostają bez zmian - patrz regulamin NIC 1, 2 i 3.

Wyniki Cracovia Maraton w kategorii rodzina, przyjaciele i znajomi Ślimaka

Maraton odbył się 6.05.2007. W tabelce znaleźli się ci, którzy łapią się do powyższej kategorii i których udało mi się wyłowic z oficjalnych wyników (co nie było łatwe ze względu na ich format).
FOTKI TU

Miejsce na mecie
Nazwisko i imię Wynik netto
104 Jarzębowicz Paweł 03:09:45
179 Spławski Jakub 03:20:51
205 Czupryna Krzysztof 03:23:29
217 Krisko Miroslav 03:24:44
359 Ciesiński Mariusz 03:35:58
538 Naziemiec Leszek 03:51:10
539 Komander Jan 03:50:40
540 Szpak Damian 03:50:38
572 Drygalski Dominik 03:53:14
612 Simon Alexander 03:56:34
709 Papała Leszek 04:07:26
818 Naziemiec Daria 04:20:50
833 Szablicki Aleksy 04:22:10
884 Wilczyńska Karolina 04:27:29
909 Brzęk Bogusław 04:31:25