wtorek, 25 grudnia 2007

Ślimaki na zimno - raz

Większość z nas Święta Bożego Narodzenia spędza w cieple rodzinnego ogniska. Jest to czas poświęcony refleksji, zadumy. Często postanawiamy sobie co będziemy a czego nie będziemy robili.
My Ślimaki nie chcieliśmy za długo czekać z naszymi postanowieniami i życzeniami. Wczesnym rankiem pierwszego dnia Świąt Bożego Narodzenia A.D. Rano 25 grudnia naładowani pozytywną energią pojechaliśmy sprawdzić co tam słychać po drugiej stronie "lustra".
Po kilku dniach mrozu lód zrobił się jeszcze grubszy i aby go skruszyć trzeba było włożyć więcej siły i serca. Z tegoż to powodu siekiera poszła w ręce Leszka, który sprawnie i szybko uporał się ze sporej wielkości przeręblem.

















Po wykuciu otworu na efekty nie trzeba było długo czekać i pierwsze do wody weszły nasze plażowiczki (Ewa oraz Daria).
Ale czemu się tu dziwić przecież obie były rozpalone przez Leszka (bliżej wszystkim znany jako Bono).


















Po wejściu dziewczyn przerębel pozostał do naszej dyspozycji. Czyli trzeba było po sobie posprzątać zakryć dziurę aby nikt do niej nie wpadł. Ale przed tym, grzechem byłoby nie wejść do wspaniale orzeźwiającej wody.
Wyróżniamy dwa sposoby zanurzania się w zimnej wodzie na "buddę" oraz "jacuzzi"





















Nie od dziś wiadomo, że zimne kąpiele niosą ze sobą wiele pożytecznego dla człowieka ale czy oby jedynie jemu. Przy okazji pomagamy naszym przyjaciołom spod lustra wody (o tej porze tafli lodu). Dzięki takim małym otworom dopuszczamy powietrze jakże rybom potrzebne.
Po za tym zimne kąpiele działają jak narkotyk i wytwarzają mnóstwo endorfin i ciągle chce się więcej i więcej. Także następne zanurzenie tuż, tuż ;-)