środa, 30 maja 2007
Do Ślimaka zapisał się Joel - Mariusz Ciesiński
l.n : od kiedy biegasz?
m.c : od po świetach Bożego Narodzenia 2006
l: co jesz?
m: kiedyś jadłem hamburgery i ważyłem 100kg - teraz jem tylko
zielsko i ważę 65kg
l: czy masz w związku z tym jakaś ideologię?
m: po prostu jedzenie mięsa nie jest mi potrzebne.
l: gdzie już startowałeś?
m: w 3 edycjach NICa, maratony : Krakowski, Żyliński i inne biegi
l: czy nie uważasz, że to trochę za dużo?
m: nie uważam
l: a nie boli cię coś od tego?
m: nie boli
l: a żona to akceptuje?
m: akceptuje
l: kim byś był , gdybyś nie został tym , kim jesteś?
m: człowiekiem drogi
l: a kim będziesz w przyszłości?
m: zobaczymy
l: ale piwo pijesz?
m: piję
Uwaga : cały wywiad zmyślił Leszek ( to nie są poglądy Mariusza)
Oświadczenie Mariusza z 1.06.07: Wywiad został wprawdzie zmyślony, ale w pełni odzwierciedla moje poglądy, może tylko na ostatnie pytanie odpowiedziałbym : piję i bardzo lubię ;-) !!!! Widać Leszek w czasie naszej krótkiej znajomości poznał mnie dość dobrze...
wtorek, 29 maja 2007
Historia dwóch kontuzji i dwóch lekkich urazów. Ślimaki ruszają na 55 Žilinsky Hamburg.- relacja Joela
Pełne wyniku 55 ŻH :
1 Jagieła Adam 73 POL Ślimak Bytków 3:25:51
2. Ciesiński Mariusz 70 POL Ślimak Bytków 3:39:26
3. Kriško Miroslav 57 SVK 42195.sk 3:46:23
4. Naziemiec Leszek 74 POL Ślimak Bytków 4:09:15
5. Simon Alexander 47 SVK DS Žilina 4:20:21
6. Krumer Miroslav 49 CZE Ostrov 4:25:56
7. Březina Jiří 39 CZE SK Přerov 4:45:07
8. Tichý Peter 69 SVK ŠKP Čadca 1:38:31 - 1/2M
9. Krčmárik Vladimír 52 SVK Žilina 1:20:13 - 15 km
10. Čuntala Juraj 51 SVK Kysucké Nové Mesto 47:58 - 10 km
11. Belko Štefan 88 SVK MŠK KNM 40:27 - 9 km
Joel
sobota, 26 maja 2007
Maratoński piknik – relacja Joela z czwartej „majowej” edycji Nothing International Classic Marathon.
Przez otwarte szyby samochodu wpadało rześkie powietrze gdy 20 maja 2007 roku o godzinie 06.45 wjechałem do Wojewódzkiego Parku Kultury i Wypoczynku. Zapowiadał się piękny, słoneczny dzień. Wcześniejsze prognozy o dość wysokiej temperaturze miały szansę się sprawdzić…..Z magazynku restauracji „Bażant” wyjąłem stół i ławki, które parę dni wcześniej zdeponował tam Alek. Gdy targałem je na miejsce mety, zjawił się Artur Kubica. Szybko rzucił cztery wielkie butle z wodą i przebrał się do biegania. O godzinie 07.00 wystartował – ot i pierwszy biegacz czwartej edycji NIC – Majowego był na trasie !!!! Zaraz na punkt wpadła Asia ze swoim synkiem i właściwie od tego momentu punkt pomiarowo – żywieniowo - napojowy był w jej rękach. Pomimo, że do oficjalnego startu mieliśmy jeszcze godzinę, zaczęli powoli zjawiać się biegacze z rożnych miejscowości : Bielsko-Biała, Lubliniec, Gliwice, … Zapisy i wydawanie numerów przebiegały sprawne. Wyręczył mnie w tym Alek, który pomimo czynnego uczestnictwa w sobotnim supermaratonie , gdzie przebiegł 72,7 km (w Eisenach) i całonocnej podroży powrotnej przezwyciężył zmęczenie i wcielił się w rolę sędziego. O godzinie 08.00 wszyscy startujący powoli przeszli na linię startu przy stacji kolejki „Elki” – Leszek jeszcze krótko omówił przebieg trasy – i po chwili Alek dał sygnał do startu…..43 zawodników ruszyło na trasę. Nikogo nie zdziwiło, że od razu na czoło wysunęli się nasi szybkobiegacze : Adam Jagieła i Jerzy Wyka…..dołączyli do nich też zawodnicy z Mety Lubliniec . Czołówka ukształtowała się na samym początku biegu. Część osób zakładająca przebiegnięcie tylko kilku kółek również narzuciła sobie szybkie tempo. Maratończycy, traktując NIC-a w różny sposób ( część jako całkiem poważne zawody, niektórzy całkiem treningowo, jeszcze inni jak dobry relaks i zabawę ) biegli w bardzo zróżnicowany sposób. Od samego początku było wiadomo, że temperatura nie wszystkim będzie sprzyjała – pomimo, że spora część trasy była zacieniona, to gorące powietrze wielu wysuszało na wiór. Całe szczęście dla wszystkich biegaczy w okolicy ZOO pojawił się nieodzowny Janusz z pokaźnym zapasem wody, Coli, bananów…Dzięki niemu mieliśmy dwa punkty żywieniowe. Jeden przy „Bażancie” , a drugi w newralgicznym punkcie, bo tuż przed ciężkim podbiegiem. Było to szczególnie ważne na czwartym, piątym, szóstym…..kółeczku, wtedy temperatura dawała się we znaki bardzo solidnie. Nie mogę znaleźć słów uznania dla Janusza za ten pomysł – było to pierwszorzędne przedsięwzięcie! Park zapełniał się spacerowiczami którzy w przeważającej części patrzyli z podziwem na ganiających w koło ludków. Niektórzy zaczepiali nas i wypytywali co to za impreza i wyrażali swoje uznanie dla biegaczy. Sam przeprowadziłem mała agitację na rzecz udziału w kolejnym NIC-u z panem który przez chwilę towarzyszył mi na rolkach. Nie wiem z jakim skutkiem, bo gdy zaproponowałem mu, żeby przejechał dystans na tym ustrojstwie które ma na nogach, uśmiechnął się tylko i odjechał w innym kierunku. Na punkcie przy „Bażancie” Asia z Alkiem cały czas roztaczali troskliwą opiekę nad biegaczami serwując im napoje, ciasta, owoce. No ale jak to na nicy, ich rola nie ograniczała się do „logistyki”. Punkt żywieniowy zamieniał się w pewnych momentach w prawdziwe centrum konferencyjne, kawiarenkę, gdzie toczyły się przemiłe rozmowy, opowiadano dowcipy, anegdoty popijając przepyszne piwo dostarczone na punkt przez Marka (ojjj chwała CI za to !!!). Zdarzało się – i nie były to pojedyncze przypadki – że ktoś przesiedział kilkanaście minut na ławeczce będąc przekonany, że już dalej nie pobiegnie…..aż tu nagle wstawał z ławki i ruszał na kolejne kółeczko. Dzięki temu podczas czwartej edycji NIC-a cały dystans maratonu przebiegły 24 osoby. Najlepszy okazał się Henryk Kocyba (Meta Lubliniec) który uzyskał czas 3:07:13. Kilka minut za nim do mety dobiegł Adam Jagieła (03:12:15) chyba znany wszystkim nicowcom ślimak z Bytkowa. Adam jeszcze przed startem narzekał na nie do końca wyleczoną kontuzję kolana, ale jak widać nie przeszkodziło mu to w zajęciu czołowego miejsca. Trzeci do mety dobiegł Ignacy Oziębała z czasem 03:17:38, a na czwartej pozycji uplasował się Jerzy Wyka (03:22:43) nasz rekordzista nicowej trasy ( 02:58:26 podczas trzeciej edycji). Jednak podczas tej edycji Jerzy nie miał zamiaru bić rekordu trasy. Przyświecał mu całkiem Iny cel. Gdy tylko dobiegł do mety, zrzucił z nóg buty, założył rolki i … śmignął na trasę NIC – tym razem z zamiarem pokonania całego dystansu maratonu w butach z kołkami….. Założenia Jerzego były takie, żeby całą trasę biegiem i na rolkach pokonać w sześć godzin. Jerzy męczył się podczas drugiej próby z potwornym upałem, spacerowiczami którzy zaludnili alejki nie pozwalając mu na swobodną jazdę i ogromną kolejką przy głównej bramie ZOO, która zabarykadowała w poprzek trasę. Pomimo tych trudności Jerzemu udało się zrealizować i do mety dotarł z łącznym czasem 05:58:38. Pierwszą kobietą która ukończyła maraton była Bogumiła Sztulpa z czasem 04:25:43. Bogusia wraz z mężem Grzegorzem (04:08:01) przyjechali do nas z Gliwic i debiutowali na trasie NIC-a. Kolejne zawodniczki na mecie to Daria Naziemiec (04:40:05), Karolina Wilczyńska (05:02:53) i Patrycja Lampart (05:36:48 – ciekawe o ile ten czas byłby lepszy gdy nie pogaduchy……). Maraton zamknął Piotr Lampart, który zmagając się z własnym zmęczeniem i dużym już upałem pokonał trasę w 06:12:16. Najlepsza kobieta i mężczyzna otrzymali pamiątkowe nagrody, a każdy kończący maraton dostał medal i pamiątkowy dyplom.
Pozostali zawodnicy kończyli bieganie pokonując mniejsze dystanse, ale wszyscy świetnie się bawili. Każdy mógł sprawdzić swoją wytrzymałość, stoczyć walkę z własną słabością, przezwyciężyć trudności – niezależnie ile kółek pokonał. W czwartej edycji NIC było 43 zwycięzców (chociaż można uznać, że 44, bo Jerzego trzeba chyba liczyć dwa razy), którzy strudzeni dobiegli do mety zostawiając na trasie wiele sił. Piknikowa atmosfera na mecie była tak wspaniała, że regeneracja sił następowała niemal błyskawicznie. Popołudniu, po zebraniu wszystkich rzeczy i śmieci zamknęliśmy kolejną edycje tej wspanialej imprezy. CHWAŁA POMYSŁODAWCOM – oby zawsze towarzyszył im taki zapał jak do tej pory.
piątek, 25 maja 2007
Prawie nowe - Ślimaki długodystansowe
Krzysztof Czupryna
Będąc juniorem odnosił sukcesy jako judoka walcząc na wielu polskich i zagranicznych arenach. Obecnie utrzymuje kontakt z judo walcząc w mastersach. Chyba stąd bierze się jego siła i determinacja.. Potrafi dać z siebie wszystko na treningu, żeby później poprawić wynik na zawodach. Raczej nie bierze udziału w biegach krótszych niż maraton. Za to uwielbia zawody na 100km w Biel. W tym roku jedzie tam po raz piąty. Jego innym hobby jest ustawianie się na starcie w pierwszej linii razem z elitą do zdjęcia (z pewnością mógłby pochwalić się sporą kolekcją fotek).
A to niektóre z jego wyników:
Maraton Berlin (1997) 2:53:38
Maraton Hamburg (1997) 2:59:00
100km
Biel (2003)10h:22:51
Biel (2004) 9h:47:43
Biel (2005) 9h:29:20
Biel (2006) 10h:15:43
Adam Jagieła – „cudowne dziecko” Ślimaka Bytków:-)
Można go tak określić, bo zaczął biegać na Pierwszym Siemianowickim Biegu Godzinnym „Powitanie Wiosny”, który współorganizowaliśmy w 2006 roku z MOSiRem (co cieszy tym bardziej). Potem pobiegł sobie jakby nigdy nic maraton NIC, a nawet jego kilka edycji. Nigdy nie bolą go nogi, mimo dużych objętości jakie im aplikuje na treningach. Bardzo mocno angażuje się w organizację imprez Ślimaka. Wróżymy mu jeszcze wiele sukcesów, jakoże dopiero w zawodach biega od roku a już może pochwalić się świetnymi wynikami. Oto niektóre z nich:
Maraton Poznan (2006) 2:56:17
II Maraton NIC (2007) 2:59:29
Bieg 12-Godzinny Ruda Śląska (2007) 122,4km
Agnieszka Stasiczek
Wegetarianka, najniższy BMI w Ślimaku. Mimo to na Słowacji pływała w wodzie o temperaturze 6stopni. Jej podstawowa dieta to czekolada terra vita i ser żółty z masłem orzechowym. Ćwiczy Tai Chi choć uważa, że nie jest w tym najlepsza.
Zadebiutowała biegowo w ubiegłorocznym Biegu Świątecznym. Przebiegła też 5km na wiosennym biegu na Muchowcu oraz 13,445 km jednym z NICów. Jako pierwsza w historii NICa pokonała dystans maratoński na rolkach. Chciała by udawać słodką idiotkę, ale zdradza ją wysoka inteligencja.
Bogusław Brzęk
Bardzo lubi długie biegi, dlatego jego pierwszymi zawodami był bieg na 100km w Biel. Potem zaczął przekonywac się do maratonów i biegów krótszych. W tym roku przebiegł z grupą Ślimaka Cracovia Maraton.
niedziela, 20 maja 2007
NIC nr4 Majowy - Wyniki
Lp. Nr startowy Imię i nazwisko Czas
1 5 Henryk Kocyba 03:07:13
2 23 Adam Jagieła 03:12:15
3 6 Ignacy Oziębała 03:17:38
4 42 Jerzy Wyka 03:22:43
42 Jerzy Wyka (rolki) 05:58:38
Jerzemu nie wystarcza już samo bieganie…po zakończeniu maratonu włożył na nogi rolki i śmignął na nich cały dystans – czas podany przy rolkach jest kontynuacją czasu z biegania. GRATULACJE!!
5 26 Mariusz Ciesiński 03:41:38
6 30 Krzysztof Czupryna 03:58:17
7 3 Adam Sułek 04:03:18
8 37 Damian Szpak 04:08:01
9 20 Grzegorz Sztulpa 04:08:01
10 2 Andrzej Sułek 04:11:12
11 34 Marek Batleja 04:15:00
12 25 Franciszek Pendolski 04:15:02
13 11 Marek Ciszyński 04:15:05
14 21 Leszek Naziemiec 04:17:26
15 17 Tadeusz Litwa 04:21:39
16 19 Bogumiła Sztulpa 04:25:43
17 33 Andrzej Łogiewa 04:37:55
18 43 Daria Naziemiec 04:40:05
19 41 Andrzej Lampa 04:51:35
20 7 Marian Niesler 04:58:30
21 40 Karolina Wilczyńska 05:02:53
22 24 Czesław Wizner 05:12:05
23 28 Patrycja Lampart 05:36:48
24 29 Piotr Lampart 06:12:16
Wyniki osób które ukończyły pięć okrążeń - dystans : 30695
25 16 Grzegorz Witek 02:53:31
26 14 Sławomir Krajewski 02:55:09
Wyniki osób które ukończyły cztery okrążenia - dystans : 24495
27 4 Krzysztof Szwed 01:43:57
28 32 Szymon Litwa 02:08:43
29 27 Zbigniew Hylaszek 02:19:23
30 15 Michał Molendowski 02:27:01
31 9 Leszek Rylski 02:44:24
Wyniki osób które ukończyły trzy okrążenia - dystans : 19195
32 10 Tomasz Rylski 01:25:03
33 1 Piotr Jaworski 01:40:01
34 13 Artur Kubica 01:47:00
35 39 Tadeusz Multan 01:53:39
36 12 Anna Sledziona 01:53:52
Wyniki osób które ukończyły dwa okrążenia - dystans : 13445
37 31 Jan Stasiczek 00:53:27
38 18 Bogusław Brzęk 01:13:31
39 8 Szymon Mokrzycki 01:16:40
Wyniki osób które ukończyły jedno okrążenie- dystans : 7695
40 38 Przemysław Przybyła 00:38:30
41 22 Ewa Przybyła 00:41:12
42 36 Tomasz Pecka 00:48:14
43 35 Małgorzata Przybyła 00:50:03
wtorek, 15 maja 2007
Praga Maraton Okiem debiutanta
Dotychczas Praga kojarzyła mi się z dzielnicą naszej stolicy, z jej odrapanymi kamienicami i knajpami z dość podejrzaną ale przyjazną ludzką zawartością. Kiedy Artur zaproponował mi start w Prague Marathon 07 pomyślałem sobie, że żartuje. Nigdy nie biegałem długich dystansów a do tego mam już 46 wiosen na karku. Kiedy jednak zacząłem się nad tym zastanawiać, doszedłem do wniosku: Dlaczego nie?!
I tak zaczęła się moja przygoda z Pragą, tym razem czeską. Czasu na przygotowanie miałem niewiele bo tylko 4 miesiące. Na początku maja odnosiłem wrażenie, że jestem w stanie przebiec ten magiczny dla mnie dystans. Jednak bardzo bałem się, że to tylko wrażenie a nie pełna świadomość solidnego przygotowania. Praga przywitała nas w przeddzień przepięknym porankiem co od razu nastawiło mnie bardziej optymistycznie. Musiałem się jednak bardzo mobilizować by nie ogarnął mnie strach i panika przed następnym dniem. Bardzo bałem się tego debiutu. Uroki starej Pragi zwiedzanej w przeddzień startu pozwoliły na wiele chwil zapomnienia...Noc upłynęła w miarę spokojnie nie licząc małych koszmarków sennych o których nie chcę pisać. I wreszcie poranek. Korzystam z kilku rad starych wyjadaczy: naklejam plastry, smaruję się oliwką w różnych miejscach ciała (zdaje się, że w celu uniknięcia otarć ;-) potem lekkie śniadanie i na start. Tuż przed startem nieoczekiwanie, prawie zderzamy się z prezydentem Czech Gustavem Klausem, który odwiedził zawodników aby życzyć im powodzenia w zawodach. Ciekawe, że prawie nie miał ochrony i poruszał się bardzo swobodnie wśród tłumu. No i wreszcie start. Przepiękna sceneria starego miasta sprawia, że nie zdaję sobie sprawy przed trudem jaki na mnie czeka. Do tego wiadomość, że wspomaga mnie duchowo grono moich znajomych i przyjaciół a szczególnie jednej bardzo bliskiej mi osoby, dodaje mi dodatkowych sił. Kilometry powoli mijają a ja nie czuję zbytniego zmęczenia, aż do 32 kilometra. Czuję niesamowity ból w podbrzuszu. Nie mogę biec. Chodzenie sprawia mi niesamowitą trudność. Co jakiś czas zrywam się ale po kilkuset metrach przejmujący ból sprowadza mnie do funkcji IDĘ. I tak przez 5 km. Kiedy jestem już zrezygnowany i bardzo bliski zejścia z trasy, nagle niespodziewanie wracają mi siły i biegnę, biegnę tak jakbym dopiero wystartował. Nie wierzę, że mogę wykrzesać z siebie jeszcze tyle sił. Znowu biegnięcie sprawia mi przyjemność. Do tego kibice, bębny, gwizdki, trąbki ta cała mobilizująca otoczka...
I wreszcie meta. Osiągnięta prawie w sprinterskim tempie. Medal, który mam na szyi jest dla mnie równie cenny jak gdybym to ja wygrał te zawody. Bo dla siebie byłem pierwszy. Pokonałem ból, zwątpienie, upał i całą resztę nieprzyjemnych doznań. Teraz to się nie liczy. Teraz mogę powiedzieć, że jestem maratończykiem. Uczucie niesamowite. Jeszcze długo pozostaną mi w pamięci wspomnienia tego debiutu i knajpek z ludzką zawartością , uśmiechniętą i radosną...
Na pewno tam powrócę.
Autor: Tadeusz MULTAN
środa, 9 maja 2007
NIC nr 4 - 20.05.2007 niedziela
Start o godz. 08.00 przy "Bażancie" (jak zawsze), trasa wszystkim znana, czyli 7 kółeczek plus agrafka. Główne ustalenia pozostają bez zmian - patrz regulamin NIC 1, 2 i 3.
Wyniki Cracovia Maraton w kategorii rodzina, przyjaciele i znajomi Ślimaka
FOTKI TU
Miejsce na mecie | Nazwisko i imię | Wynik netto |
104 | Jarzębowicz Paweł | 03:09:45 |
179 | Spławski Jakub | 03:20:51 |
205 | Czupryna Krzysztof | 03:23:29 |
217 | Krisko Miroslav | 03:24:44 |
359 | Ciesiński Mariusz | 03:35:58 |
538 | Naziemiec Leszek | 03:51:10 |
539 | Komander Jan | 03:50:40 |
540 | Szpak Damian | 03:50:38 |
572 | Drygalski Dominik | 03:53:14 |
612 | Simon Alexander | 03:56:34 |
709 | Papała Leszek | 04:07:26 |
818 | Naziemiec Daria | 04:20:50 |
833 | Szablicki Aleksy | 04:22:10 |
884 | Wilczyńska Karolina | 04:27:29 |
909 | Brzęk Bogusław | 04:31:25 |